czwartek, 20 października 2011

Moje sukcesy w 2011 roku






Moje sukcesy w 2011 roku
Optimist grupa A


Puchar Rybnika

Mistrzostwa Śląska

7-9.10

10-11.09
1 miejsce w klasyfikacji Optimist open

1 miejsce w klasyfikacji dziewcząt
Puchar Beskidów
3-4.09
2 miejsce w klasyfikacji Optimiist dziewcząt


Ogólnopolska Olimpiada 
Młodzieży

12-16.08
5 miejsce w klasyfikacji dziewcząt
Puchar starosty Nowotarskiego

18-19.06
1 miejsce Optimist open
Puchar Nysy

28-29.05
1 miejsce w klasyfikacji Optimist dziewcząt
Śląski Puchar Optimista

16-17.04
1 miejsce w klasyfitacji Optimist open
Rybnickie Regaty Żeglarskie

9-10.04
2 miejsce w klasyfikacji Optimist open
1 miejsce wśród dziewcząt











poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Śląski Puchar Optymista



Podczas tego weekendu 16 – 17 kwietnia odbył się Śląski Puchar Optymista. Prognozy były nie za ciekawe, ale podczas tygodniowego obozu w Rybniku przygotowałam się na takie warunki pogodowe. W pierwszym dniu prawie nic nie wiało. Czekaliśmy godzinę aż się rozwieje i zeszliśmy na wodę.

W pierwszym wyścig wiatr bardzo mocno kręcił. Na szczęście na ostatniej halsówce nadgoniłam i zakończyłam na 2 miejscu. Po tym biegu nadeszła flauta, więc czekaliśmy 30 min na kolejny wyścig. Kiedy w końcu sędzia główny pan Marian Krupa puścił wyścig i wystartowała gr. B, a my czyli gr. A dostaliśmy taką zmianę że wpływaliśmy na boję nr 1 półwiatrem, i na nr 4 półwiatrem i znowu na 1 półwiatrem. Na 2 i 3 był pełny. Niestety na 4 była halsówka, lecz na metę znów półwiatr. Właśnie dzięki takim kursom na dolnym „półwietrze” byłam trzecia zaraz po Wojtku i Maksie. Dzięki moim umiejętnością i dużej ilości fuksu na halsówce dostałam szkwał ze zmianą na półwiatr i wyprzedziłam obu chłopaków meldując się pierwsza na mecie. W trzecim biegu nie poszło mi, aż tak dobrze - byłam 4. Po tym dniu byłam pierwsza w klasyfikacji generalnej mając 7 punktów, a następny był Wojtek z 12 punktami. Kolejny dzień nie przyniósł żadnych zmian, ponieważ nic nie wiało i nie zostały rozegrane żadne wyścigi. Mój końcowy wynik to 1 miejsce w klasyfikacji generalnej oraz 1 miejsce w klasyfikacji dziewcząt.


wtorek, 12 kwietnia 2011

Rybnickie Regaty Żeglarskie

Nareszcie pierwsze regaty sezonu. W dniach 8-10 kwietnia odbyły się Rybnickie
Regaty Żeglarskie.

W pierwszym dniu fajnie wiało ok. 6 Beuforta. Nawet dobrze mi poszło w poszczególnych wyścigach byłam 2,4 i 8. Tak się jakoś ułożyło poprzednie miejsce razy dwa. Dla swojego usprawiedliwienia dodam, że w trzeci biegu zaliczyłam wywrotkę. Po tym dniu byłam 4 w generalce.

Następnego dnia wiało 8-9 Beuforta i sędziowie nie chcieli nas wypuścić na wodę. Trzymali nas tak na brzegu i trzymali, aż po długich namawianiach udało mi się nakłonić trenera na trening. Po półgodzinnym treningu wróciliśmy na ląd by odpocząć i naładować siły.

Wiatr trochę zelżał i sędziowie postanowili jednak spuścić nas na wodę. Jednak podczas startu laserów 4.7 (startowały przed Optimistami) wiatr zaczął się wzmagać. W rezultacie podczas naszego startu znowu wiało w okolicach 8 Beuforta. Rozegrano dwa biegi, w których zajęłam 3 i 2 miejsce. Po tym dniu podskoczyłam o jedno miejsce, czyli byłam 3.

Na moja korzyść w trzecim dniu regat rozegrano jeszcze jeden finałowy wyścig. Wygrał go Wojtek Bartoniek, a ja zajęłam drugie miejsce.

Mój końcowy wynik to 2 miejsce w klasyfikacji generalnej oraz 1 miejsce w klasyfikacji dziewcząt..

Pełne wyniki można zobaczyć tutaj: wyniki

Niestety nie wszyscy radzili sobie z warunkami i nie dziwię się choć na tym filmie nie ma już takiego wiatru jak był na środku zbiornika. Włącz dźwięk i zobacz od 3:50 minuty:



Galeria zdjęć

wtorek, 11 stycznia 2011

FERALNA BUŁKA czyli 18th Trofeo Marcello Campobasso - Neapol


Nowy Rok miałam powitać na stoku, ale…

Trzech zawodników klubu Garland z Gliwic wraz z Panią Ewą i Panem Czesiem Sternal zaplanowało wyjazd na regaty do Neapolu, ale niestety Kuba złamał rękę i zaproponowali mi wyjazd. Trener Michał zgodził się, i tak pojechałam.


I dzień - 30.12.2010r.

Wyjazd do Neapolu z Gliwic około 17.50.


II dzień - 31.12.2010r.

Wiedziałam że Neapol to duże miasto, ale że aż tak?! Zamieszkaliśmy w świetnym hotelu. Warunki super -miałam pokój 1 osobowy. Po zakwaterowaniu wyruszyliśmy w poszukiwanie portu.

Przy głównym porcie stało kilka olbrzymich statków-przeznaczonych na długie rejsy-z basenami na samej górze. Z tego samego miejsca był niezły widok na Wezuwiusza i leżące wokół niego mniejsze miasta. Następnie ruszyliśmy w kierunku klubu żeglarskiego. Spotkaliśmy tam bardzo miłą panią, która organizowała te regaty i zajmowała się czarterem łódek. Potem chodziliśmy po Neapolu i godzinę przed Nowym Rokiem poszliśmy na koncert. Przywitaliśmy 2011 z szampanem Piccolo!


III dzień - 01.01.2011r.

9:00-pobódka, dawno tak późno nie wstawałam. Śniadanie bardzo dziwne - wszystko na słodko. Bułki, rogaliki, ciasta, dżemy, nuttella, musli, soki i czekolada na gorąco – mniam, mniam. Potem zaczęliśmy się zbierać do wyjazdu na Wezuwiusza. Zanim tam dotarliśmy czekała nas długa droga przez wąskie uliczki miast i kręta droga na szczyt. Dojechaliśmy na parking i poszliśmy ”z buta” na samą górę (około 30 min drogi). Gdy dotarliśmy na miejsce zrobiliśmy sobie parę zdjęć i poszliśmy wzdłuż krańca krateru. Na końcu kupiliśmy pamiątki i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jechaliśmy i jechaliśmy przez wieczne zawijasy. Pod koniec ‘karuzeli’ około 15:00, zatrzymaliśmy się na pizzę w Sorento. Nikogo nie było na ulicach. Gdy wyszliśmy z restauracji naszym oczom ukazał się wielki korek! Dopiero potem zrozumieliśmy, że w czasie gdy jedliśmy pizzę , Włochom kończyła się sjesta J


IV dzień - 02.01.2011r.

Moje 14 urodziny. Dzisiaj poszliśmy odebrać swoje łódki. Na początku dostaliśmy jedną dwunastoletnią i jakieś 2 średniej jakości. Potem , dzięki urokowi Pani Ewy udało się wymienić tego rzęcha na Winnera. Zrobiliśmy losowanie. Oczywiście Beny ze swoim życiowym szczęściem wylosował Winnera, a ja dostałam Faccende. Podobno są to lepsze łódki od Winnerów. Potem przygotowaliśmy sprzęt i zeszliśmy na wodę. Dobrze, że mam Faccende, a nie Winnera. Tak samo robiło się na niej zwroty i była bardzo podobna do Merlina, na którym pływam w klubie. Nie wiało i nie było fal. Popływaliśmy trochę sami pod opieką Pana Czesia, a potem doczepiliśmy się do grupy z Izraela.


V dzień - 03.01.2011r.

Dzisiaj fajnie wiało. Gdy przyjechaliśmy do portu nie zapowiadało się na mocny wiatr, ale gdy zeszliśmy na wodę rozwiało się do 4 beauforta. Trenowaliśmy z Izraelem. Głównie ścigaliśmy się. Większość wyścigów wygrałam, 1 wyścig Mikołaj, 1 ktoś z Izraela.


VI dzień - 04.01.2011r.

Dzisiaj pierwszy dzień regat. Start o godz.10:30 więc trzeba wcześnie wstać. Śniadanie na 7:30. Gdy dojechaliśmy do portu okazało się, że dojechało wielu nowych zawodników i łódek. Przygotowaliśmy sprzęt i poszliśmy po wstążki. Ja dostałam czerwoną. Moim zdaniem była to najsilniejsza grupa. Na pontonie dzielnie kibicowała Pani Ewa i dbała o nasze brzuchy. W pierwszym wyścigu byłam 29. Sądziłam ,że to dobra miejsce jak na taką stawkę, lecz w 2 biegu okazało się, że da się być 8. Tego dnia rozegrały się tylko 2 wyścigi. Po pierwszym dniu byłam 25 na 201.


VII dzień - 05.01.2011r.

Dzisiaj tak jak wczoraj pobudka 7:30, śniadanie i do klubu. Dzisiejsze wyścigi były dziwne . W pierwszym nic nie wiało i była fala. Na halsówce fala pchała nas do przodu , a na pełnym hamowała. Byłam 48 . W drugim biegu wiało tak, że wszyscy wisieli na balaście, więc od razu lepiej mi poszło i zajęłam wysokie 7 miejsce. Po tym dniu byłam 22 w generalce.


VIII dzień - 06.01.2011r.

Błagam, żeby nie było dzisiaj biegów. Totalnie nic nie wieje. Chyba przez 3 godziny trzymali nas na wodzie. Było mi bardzo niedobrze , zresztą jak pozostałym zawodnikom. Niektórzy nawet wymiotowali. Dzisiaj była długa fala i średnio wysoka. Jakby tego było mało przez cały czas świeciło słońce. Podpłynęłam do pontonu, żeby wziąć bułkę. Gdy płynęłam, żeby ją oddać (po co!? – trzeba było nakarmić rybki), puścili sygnał 5 min do startu. Starałam się jak najszybciej dopłynąć do linii startu, ale niestety zabrakło trochę czasu na dobre wbicie się na linię. Wszyscy czytelnicy tej relacji zapamiętajcie!!!! Dbajcie o rybki !!!!!



IX dzień – 07.01.2011r.

Leczenie ran i zwiedzanie Pompei.


X dzień – 08.01.2011r.

Pakowanie i wyjazd do Polski. Ale najpierw postanowiliśmy sprawdzić, czy wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Okazało się , że tak. Zwiedziliśmy m.in. Forum Romana, Kolosa i fontannę Di Trevi.

Mogło być lepiej, ale dużo się nauczyłam i spędziłam miłe chwile.




Autorami załączonych zdjęć są w większości Państwo Sternal.