Do Trzebieży wyjechaliśmy parę dni wcześniej. Kiedy dojechaliśmy na miejsce przygotowaliśmy sprzęt i zakwaterowaliśmy się. Postanowiliśmy, że pomimo małego wiatru zejdziemy na trening. Pływaliśmy parę godzin. Kolejnego dnia nic nie wiało, dlatego cały dzień leżeliśmy w pokojach.
W pierwszym dniu regat bardzo mocno wiało. Sędziowie postanowili, że jednak zejdziemy na wodę. Kiedy dopłynęliśmy na linie startu, kazano nam wracać na brzeg. Sędziowie uznali, iż to są to za trudne warunki. Do końca dnia zostaliśmy na lądzie. Musiałam sobie nadwyrężyć kolana, ponieważ prostowanie nóg sprawiało duży ból. Śmiesznie wyglądało jak nie potrafiłam normalnie chodzić.
|
Ja i mój trener ^^ |
Kolejnego dnia wiało tak samo. Jednak jury i tak zdecydowało się na zejście na wodę, ustawili jednak trasę w innej części akwenu. Na akwenie zawodów znalazłam się jako jedna z pierwszych. Kiedy dopłynęłam na miejsce zobaczyłam dużą czarną chmurę, która zamierała w naszym kierunku. Jednak nikt nie zwracał na nią uwagi. Parę minut później rozpętało się piekło. Jeszcze 5 minut wcześniej płynęło obok mnie 15 osób. Kiedy doszedł do nas szkwał większość zawodników się wywróciła. Trenerzy starali się pomagać, ale nie było łatwo. Około 60 zawodników potrzebowało pomocy, a motorówek było tylko 20.Na szczęście nie wywróciłam się. Postanowiłam więc, że spokojnie spłynę na brzeg. Kiedy dopłynęłam a miejsce zauważyłam ile szkód wyrządził wiatr. Wiele ludzi miało połamane maszty i porwane żagle.
Następnego dnia parę zawodników nie wystartowało, ponieważ nie znaleźli zastępczego sprzętu. Tego dnia wiatr zmalał prawie do zera. Rozegrano 3 wyścigi. Pomimo dobrych startów ukończyłam je na miejscach 6,4 i 6. Pozwoliło mi to objąć 5 miejsce w klasyfikacji ogólnej i 2 wśród dziewcząt.
Te regaty były dość nietypowe. Nie popełniłam w nich najlepiej. Jednak będzie jeszcze wiele innych zawodów. ^^