Nadszedł czas na Puchar Europy w Dziwnowie. Na regaty pojechałam od razu po zawodach w Gdyni. Na miejscu pojawiłam się dwa dni temu. Dzięki temu miałam chwilę wolnego czasu by odpocząć.
Prognozy na dzisiejszy dzień regat były baaardzo wietrzne. Zapowiadano około 15 m/s (30 knots). Co jak co, ale ja jako żeglarz wychowany na jeziorach nie jestem przyzwyczajona do takiego wiatru. Jedna cóż poradzić regaty to regaty pływać trzeba nawet przy takich warunkach. Kiedy wypłynęłam zza główek portu uznałam, że nie ma najgorzej. Spokojnie dopłynęłam na linie startu. Był jednak jeden problem. Rozwiewało się coraz bardziej.
Pierwszy wyścig jeszcze taki zły nie był. Wiało, ale jednak dało się płynąć. Zaliczyłam całkowite przeczyszczenie zatok z powodu nieustająco chlapiącej słonej wody. Nie poszło mi jednak najlepiej. Jednak nie ma się co dziwić skoro byli tam zawodnicy po trzydziestce.
W drugim wyścigu po wywróceniu się po raz n-ty na pełnym uznałam, że i tak już się nie wyrobie w limicie czasowym, więc spłynęłam na linię startu by odpocząć.
Nawet nie wiem kiedy, ale przed 3 wyścigiem na starcie nie było już połowy zawodników. W sumie to się nie dziwie, ponieważ jedni mieli problemy ze sprzętem, inni zaś już po prostu nie dawali rady. Nic w tym dziwnego, ponieważ bez wcześniejszego przygotowania na radialu przy takich warunkach nie jest łatwo.
Ja zmęczona po wyczerpującym dniu regat. |
Trzeci wyścig przy podobnych warunkach udało mi się ukończyć na 28 pozycji.
Teraz po zejściu z wody czuję się całkowicie wyczerpana. Nie mam już nic siły. Pocieszający jest jedynie fakt, że na jutro zapowiadany jest mniejszy wiatr. ^^
Zdjęcia: http://zka.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz